Magdalena & Daniel długo szukali imienia dla swojego pierworodnego synka, które brzmiałoby dobrze w dwóch językach – polskim i norweskim. I muszę przyznać, że fantastycznie im się to udało. Little Henry albo mały Henio to najmłodszy, a zarazem najsłodszy Wiking, jaki pojawił się przed moim obiektywem. Z pewnością wyrośnie z niego mężczyzna wyjątkowy, bowiem w jego żyłach płynie polska krew z Mazowsza i Zachodniego Pomorza, a także Norwegii i Sri Lanki 😉

Madzia i Daniel to cudowna para, z którą znam się dobrze od czasu ich ślubu, który miałam prawdziwą przyjemność fotografować. To był niezapomniany lipcowy, upalny dzień, Madzi suknia z wyjątkowym gorsetem, obszytym białymi piórami, a potem wrześniowa sesja w zielonej Norwegii… tony wspomnień 🙂 Ponowne spotkanie z nimi i ich półtoramiesięcznym synkiem to dla mnie wspaniałe chwile. Czułam się jak w rodzinie. Tato Madzi przywiózł pączki ze swojej cukierni (najpyszniejsze! kto jeszcze nie jadł, niech koniecznie odwiedzi Cukiernię Grzeszczyk  w Radomiu), mama nieustannie żartowała. Odwiedziła nas też siostrzenica Magdaleny, cudowna, 10-miesięczna, zaśmiewająca się Zosia, która musiała mieć zdjęcie z ulubionym wujkiem Danielem. Towarzyszyła nam również ukochana, 15-letnia jamniczka Magdy – Maybe.

Zapraszam Was do obejrzenia historii o, ku mojej wielkiej uciesze, wciąż niegasnącej miłości tej dwójki i jej pięknym owocu w postaci małego, czarnowłosego Henryka o uroczo groźnym spojrzeniu ;))